Wywiad diagnostyczny
Obecnie klientka zamieszkuje z matką, jej partnerem oraz młodszą o 3 lata siostrą. Matka ma wykształcenie wyższe, pracuje w administracji. Ojciec klientki jest lekarzem, ale rodzice nie mieszkają ze sobą od 10. roku życia klientki. Marika bardzo przeżyła rozstanie rodziców, ponieważ była związana z ojcem. Rodzice dbali o to, żeby dzieci miały systematyczny kontakt z ojcem. Ojciec wywiązywał się ze swojej roli rodzicielskiej i systematycznie kontaktował z córkami. Widywał się z nimi, chociaż Marika na początku miała do niego żal, była często na niego zła. Z wywiadu od matki wynika, że nawet kilka razy nie chciała się z nim spotkać. Była dzieckiem, które „trochę jakby się w sobie zamknęło”. Z czasem przystała na kontakty z ojcem, spotykała się z tatą i siostrą. Ojciec zamieszkał z drugą kobietą, która ma swoją córkę w wieku Mariki. Dziewczynki nawiązały ze sobą kontakt. Matka podaje, że ojciec zawsze wspierał ją wychowawczo i córki zawsze mogły na niego liczyć. Kiedy klientka zgłosiła się do poradni odwykowej, siostra jeszcze uczyła się w liceum, obecnie rozpoczęła studia.
Marika miała przyjaciółkę, ale spoza swojej uczelni. Z uczelni nie utrzymywała z nikim bliskiego kontaktu. Nie jest związana także z żadnym chłopcem. Jako studentka wydziału lekarskiego pracowała dorywczo na umowę-zlecenie. Sytuacja materialna rodziny była bardzo dobra. Mimo to Marika rozpoczęła pracę, aby być niezależną. Żadne z rodziców nie nadużywa alkoholu. Uzależniona była babka od strony ojca, która zmarła przed narodzinami klientki.
Z wywiadu od klientki wynika, że w utrzymywała kontakt w liceum z chłopakiem. Wtedy bardzo często robiła mu awantury, bo była o niego zazdrosna. Stwierdziła: „Wydawało mi się, że dla niego nie jestem dość dobra”. Razem uczestniczyli w spotkaniach towarzyskich w liceum. Rozstali się, ponieważ on poszedł na studia do innego miasta. Nie mieli czasu na spotkania. Alkohol zaczęła pić, kiedy zaczęły się „osiemnastki” jej rówieśników, a poważne picie, gdy była na I roku studiów. Piła często, spotykając się z różnymi osobami: „Myślałam wtedy w takich kategoriach, że będą mnie postrzegali jako bardziej wyluzowaną, jako duszę towarzystwa, bardziej pewną siebie”. Klientka wiedziała już na wstępnym etapie terapii, że efekt był odwrotny – gdy wytrzeźwiała, to się wstydziła za to, co zrobiła, co było jeszcze gorsze. Wówczas upijała się do tego stopnia, że zasypiała w różnych miejscach, np. w autobusie. Raz z tego powodu trafiła do izby wytrzeźwień.
Klientka zgłosiła się do poradni odwykowej zmotywowana przez matkę. Sama o tym nie myślała. Było to już po III roku studiów. W tym czasie – kiedy trafiła do izby wytrzeźwień – matka zaczęła intensywnie obserwować córkę i znajdowała przy niej często butelki po wódce (100 ml lub 200 ml).
Klientka wskazywała, że chodzi na imprezy, jest osobą młodą i to normalne, że wypija „jakieś piwo”. Potwierdzała, że pije alkohol, ale uznawała, że robi to w trakcie spotkań towarzyskich. Negowała przynoszenie butelek do domu (tych, które znajdowała matka) i wypijanie ich w samotności. W trakcie spotkań terapeutycznych przyznała, że kupowała alkohol, aby mieć coś na rano. Potwierdzała, że źle czuje się po piciu, jest nerwowa, ale prob...