EFEKT MICHAŁA ANIOŁA
to arcyurokliwa metafora, która służy określeniu relacji między celami jednego z partnerów a percepcją i zachowaniem drugiego, występującej w bliskich związkach (Rusbult i in., 2009).
Psychologowie twierdzą, że każda osoba posiada taki idealny obraz siebie, który chce urzeczywistnić (Markus, 1986). Sprawa z marzeniami jest ponadczasowa, bowiem wraz ze zdolnością rozumowania mają one wpływ na sposób myślenia w naszym życiu. Ich heterogeniczność może być związana z tym, jakich ludzi i potrzeb dotykają. Na przykład, chęć nabycia odpowiednich umiejętności przywódczych może być pragnieniem wielu menedżerów, a z kolei dla niektórych ważne jest, by nauczyć się żyć bardziej „z” porządkiem niż nieporządkiem.
Powiedzmy sobie szczerze: kto z nas, kierując się marzeniem, nie tworzy idealnego obrazu siebie? Jeśli mamy obok siebie partnera, który pomaga nam przy „rzeźbieniu” tego idealnego obrazu siebie, mówimy wówczas o „efekcie Michała Anioła”.
Nazwa pochodzi od Michelangelo Buonarrotiego – słynnego twórcy fresków w Kaplicy Sykstyńskiej i rzeźb znajdujących się w Bazylice św. Piotra. Michelangelo Buonarroti uważał, że celem artysty (rzeźbiarza) jest wydobycie idealnej formy ukrytej w kamiennym bloku (Stanton, 2013). Dokładnie to samo dzieje się pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy tworzą bliski związek, bo ludzie jak skały mają ukrytą w środku (w marzeniach, pragnieniach) idealną formę siebie. Skutki wpływu innych ludzi można dostrzec przede wszystkim w długotrwałych relacjach, kiedy pojawiają się różnorodne interakcje, dzięki którym partnerzy znacznie lepiej odczytują pragnienia i marzenia swojej drugiej połówki, ale również na różne sposoby można zobaczyć, jak na nie reagują. Wskutek czego mogą albo przybliżać partnera do ich realizacji albo go odsuwać (Doroszewicz, 2012). Pełnimy więc rolę artystów w naszych związkach, bo rzeźbimy siebie nawzajem, wydobywając różne ukryte formy.
Społeczna funkcja efektu Michała Anioła
Nasz umysł jest wyjątkowo interpersonalny. Od momentu narodzin konstrukt naszego „Ja” jest zależny od innych. Na początku autorami są nasi rodzice, później inne, ważne w naszym życiu osoby, które tworzą fundamenty naszego obrazu siebie. Potwierdzenia, że pojęcie „Ja” ma charakter społeczny, dostarcza koncepcja socjometru Leary’ego i Baumeistera. Otóż, według autorów ludzie unikają odrzucenia czy wykluczenia społecznego, bo na podstawie relacji budują swoją samoocenę. Zatem to inni tworzą dla nas miarę, która odzwierciedla nasz poziom akceptacji w społeczeństwie (Rajchter, 2008). Relacje międzyludzkie wpływają na zmianę przebiegu głównych procesów poznawczych i emocjonalno-motywacyjnych, a myślenie człowieka, jego pamięć, emocje i zachowanie przebiegają w zupełnie inny sposób. Przykładem są zniekształcenia atrybucyjne w służbie ego, które znikają wtedy, gdy dokonujemy porównania z naszym partnerem w bliskim związku (Doroszewicz, 2008).
Zadowalający związek stanowi źródło podtrzymywania pozytywnej samooceny obojga partnerów. W takiej bliskości pomiędzy ludźmi dochodzi do pewnej idealizacji. Zaczynamy postrzegać swoich partnerów bardziej korzystnie niż samych siebie (Doroszewicz, 2012). Podnosi to nie tylko naszą satysfakcję ze związku, ale powoduje większe zadowolenie, większe zaangażowanie i większe zaufanie. Oczywiście, wszystko w granicach rozsądku, ponieważ ta zależność pomiędzy idealizacją a zadowoleniem ze związku jest krzywoliniowa. Oznacza to, że do pewnego momentu przynosi nam korzyści, ale już przesadzona wywołuje lęk przed utratą bezpieczeństwa (Śmieja-Nęcka, 2016). Ponadto, bliski związek dostarcza nam jeszcze innych korzyści. Zgodnie z koncepcją SES Tessera sukcesy naszego partnera stanowią jednocześnie źródło naszej pozytywnej samooceny. Krótko mówiąc, sukcesy naszej drugiej połówki tworzą część naszego „Ja” (Doroszewicz, 2012).
Teoretyczne fundamenty efektu Michała Anioła
U podłoża efektu Michała Anioła leżą trzy koncepcje i wszystkie trzy muszą wystąpić, ponieważ jeden proces daje początek następnym (Rusbult i in., 2005):
I koncepcja – proces behawioralnego potwierdzenia polega na tak zwanym ulepieniu pewnych przekonań dotyczących drugiej osoby w taki sposób, by dowieść ich realnego potwierdzenia poprzez wywoływanie konkretnych zachowań u tej osoby (Doroszewicz, 2012).
Ilustruje to przykład: szef pana Jana wychodzi z założenia (niekoniecznie trafnie), że jest on osobą skrupulatną, zorganizowaną i otwartą na nowe doświadczenia, zatem powierza mu zadania, które są związane z organizacją firmowych spotkań, konferencji czy bankietów.
II koncepcja – proces współzależności to silny proces potwierdzania przekonań na temat współpartnera i bardzo często występuje w bliskich związkach. Przez wzajemne zaangażowanie partnerów zachowania, które są odpowiedzią na oczekiwania, przenikają do naszego wnętrza i zaczynają stanowić część naszego „Ja”. Scenariusz zachowań czy wiedza na temat własnego obrazu siebie nie jest tylko naszym dziełem, ale zależy od preferencji i oddziaływań osoby, z którą tworzymy bliski związek (Doroszewicz, 2012).
III koncepcja – rozbieżności w obrębie struktury „Ja” – w jej założeniu konstrukcję „Ja” tworzy: „Ja” realne, „Ja” idealne i „Ja” powinnościowe. „Ja” realne to nic innego jak cechy, które na co dzień nas charakteryzują. „Ja” idealne to cechy, które chcielibyśmy mieć, ściśle związane z marzeniami, aspiracjami i pragnieniami, podczas gdy „Ja” powinnościowe jest tym, jaki człowiek – według siebie – powinien być, czyli przekonania o własnych obowiązkach, powinnościach i obligacjach (Wojciszke, 2011). Między tymi strukturami dochodzi do pewnych niespójności – dzieje się tak, ponieważ chcemy się zbliżyć do swojego idealnego obrazu. Jak wykazały badania Higginsa i współpracowników, pojaw...