Jesteśmy istotami społecznymi, a to oznacza, że łączymy się w grupy i współpracujemy ze sobą, by osiągać rozmaite cele i zaspokajać potrzeby. Grupy zadaniowe są ukierunkowane na realizację jakiegoś celu: na przykład może to być wytworzenie określonych dóbr lub zaprojektowanie usług, które następnie można sprzedać z zyskiem. Tego rodzaju grupy mają zwykle jasno zdefiniowane cele, charakteryzują się ustaloną strukturą z wyraźną hierarchią oraz odwołują się do sformalizowanych norm regulujących interakcje wewnątrzgrupowe. To wszystko ma służyć sprawnemu działaniu i skutecznej realizacji zamierzonych celów. I pewnie funkcjonowałoby jak dobrze skalibrowana maszyna, gdyby nie to, że uczestnicy tych grup są żywymi ludźmi, mającymi wiele różnych emocji, które tworzą złożoną konstelację nastawień wobec innych członków grupy. Bardzo często ten obszar traktowany jest jako przeszkoda w realizacji celów organizacji. Co innego w bliskich relacjach – tam możemy emocje wyrażać wprost. Ale w biznesie? Emocje są takie nieprofesjonalne. A co by się stało, gdybyśmy dopuścili je do głosu?
Trening interpersonalny ujawnia to, co ukryte
Życie każdej grupy oparte jest o fenomen, który nazywamy procesem grupowym. Składa się on z procesu pierwotnego i wtórnego. Ten drugi obejmuje wszystko to, co grupa świadomie tworzy i wybiera: cele, normy, strukturę. Proces pierwotny natomiast to żywioł emocji i spontanicznych reakcji związanych z interakcjami w grupie. Nie ma procesu wtórnego bez pierwotnego. Zawsze podziemna rzeka emocji toczy swoje wody w przestrzeni grupy. Ale można sobie wyobrazić proces pierwotny bez wtórnego. Taka właśnie sytuacja występuje na treningu interpersonalnym, gdzie uczestnicy umawiają się, że przez kilka dni będą zajmować się wyłącznie emocjami pojawiającymi się w kontaktach między nimi. Robią to, aby na sobie doświadczyć konsekwencji otwartego i uczciwego wyrażania wszystkich emocji związanych z byciem w grupie z innymi ludźmi.
W czystej postaci proces pierwotny można zaobserwować, gdy prowadzący trening nie proponuje uczestnikom żadnych aktywności. Nie ma żadnego scenariusza, żadnych ćwiczeń do wykonania, żadnych zadań, które trzeba by realizować, żadnych gier, które stanowiłyby pretekst do nawiązania kontaktu czy uczenia się określonych umiejętności. Kilkanaście osób siedzi w kręgu i rozmawia wyłącznie o tym, co spontanicznie pojawia się w ich doświadczeniu z chwili na chwilę (Kulik, 2021).
W takich warunkach każda grupa przechodzi przez cykl rozwojowy, który od fazy układności poprzez fazę konfliktu i chaosu zmierza do pełnej i dojrzałej współpracy. W trakcie...