Bezwzględne standardy, czyli przekleństwo ludzi sukcesu

Współpraca z...
   Tematy poruszane w tym artykule  
  • Czy identyfikujesz się z perfekcjonizmem i bezwzględnymi standardami?
  • Jakie emocje towarzyszą perfekcjonistom w codziennym życiu?
  • Jak schematy wpływają na postawy perfekcjonistów?
  • Czym są bezwzględne standardy i jak wpływają na życie osobiste?
  • Jak kultura i wychowanie kształtują perfekcjonizm w społeczeństwie?
  • Jakie kroki warto podjąć, aby przepracować perfekcjonizm?
  • Jak terapia schematu może pomóc w przezwyciężeniu ograniczeń perfekcjonizmu?

W niniejszym artykule pragnę podzielić się wiedzą i własnym doświadczeniem na temat tego, jak radzić sobie z perfekcjonizmem i ograniczającym schematem „bezwzględnych standardów” w życiu osobistym i zawodowym.

Perfekcjonizm i presja sukcesu – czy to rzeczywiście prowadzi do szczęścia?

  • Mówisz tak do siebie? Że trzeba cisnąć? Osiągać wyniki? Być najlepszym? Nie brać jeńców? Iść do przodu? Organizować wszystko? Mieć świat pod kontrolą? Stworzyć perfekcyjne życie? Poukładać każdy aspekt osobisty i zawodowy?
  • Odczuwasz te emocje? Masz wyrzuty sumienia, gdy robisz coś dla siebie? Towarzyszy Ci poczucie winy, gdy nie wyrobiłeś się z planem, niezależnie od tego, czy w ogóle się dało? Czujesz złość na siebie? Zdarzają Ci się niekontrolowane wybuchy gniewu?
  • Masz tak? Gdy coś osiągniesz, czujesz ulgę, ale nie satysfakcję? Ciągle Ci mało? Gonisz kolejnego króliczka, ale on zawsze ucieka, stając się następnym celem? Obiecujesz sobie, że jak już tylko osiągniesz X, to wtedy przestaniesz, ale nigdy nie przestajesz?
  • Czy taki jesteś? Człowiek sukcesu, który ponad wszystko ceni skuteczność? Pracujesz na kierowniczym stanowisku, jesteś sportowcem, osobą poważaną i wysokiego statusu? Cenisz wykształcenie, wyniki, prestiż, logikę i fakty?
  • Nie tolerujesz takich rzeczy – przeciętności, lenistwa i stagnacji, leżenia plackiem na plaży albo nicnierobienia? Nie dopuszczasz do siebie użalania się nad sobą, wchodzenia w rolę ofiary, narzekania i marudzenia? Jesteś na bakier ze słabością i nie lubisz od kogokolwiek zależeć?

 

Diagnoza

Jeśli identyfikujesz się z tym opisem, bardzo prawdopodobne, że jesteś perfekcjonistą ze schematem bezwzględnych standardów. Na wstępie dziękuję Ci za zainteresowanie moim artykułem! Wiedząc, jak cenny jest Twój czas, wiem też, że z łatwością skusiłbym Cię językiem korzyści do kontynuowania czytania. Mógłbym pokazać Ci, o ile lepszy staniesz się pod wieloma względami i jak bardzo urośniesz intelektualnie, emocjonalnie, a nawet finansowo po jego przeczytaniu. Ale nie o to chodzi – jeśli jesteś perfekcjonistą, to Twój perfekcjonizm ma głębsze podłoże i wyrządza Tobie wiele krzywdy. Odbiera Ci radość i psuje relacje. Czyni z Ciebie maszynę do osiągania celów i jest, prawdę mówiąc, dopiero wierzchołkiem góry lodowej.

Wierzę, że ten artykuł pozwoli Ci zrozumieć, co się z Tobą potencjalnie dzieje. Znajdziesz w nim diagnozę sytuacji, historie podobnych do Ciebie ludzi, praktyczne narzędzia i konkretną wiedzę, które wyjaśnią Ci, czym są bezwzględne standardy, czyli tzw. przekleństwo ludzi sukcesu.

Schematy

Perfekcjonizm nie jest przyczyną, ale symptomem. Jedną z form realizacji głębszych strategii poznawczych, kanałem dystrybucji zachowań, emocji i myśli dla istniejących od dzieciństwa części osobowości. Często są tak głęboko wpisane w mózg i tak nawykowe, że zarządzają całym życiem niczym autopilot samolotem.

Te strategie nazywają się schematami i stanowią emocjonalno-poznawczy wzór pochodzący z dzieciństwa, który jest dla danej osoby niszczący. Schematy powstają na skutek nierealizowania przez rodziców w odpowiedni sposób emocjonalnych potrzeb dziecka, takich jak: bezpieczeństwo, kontakt z innymi, autonomia, poczucie własnej wartości, autoekspresja i realne ograniczenia. Ich zaniedbania, błędy, ignorancja i nieświadomość doprowadziły do konieczności zbudowania przez dziecko określonego sposobu postępowania, który był wymagany w celu dostosowania się do istniejącej rzeczywistości.

Dokładnie opisuje je model terapeutyczny o nazwie terapia schematu. Zgodnie z definicją przedstawioną na stronach Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Schematu, jest to podejście, które integruje nurt poznawczo–behawioralny, psychodynamiczny oraz Gestalt. Swoje korzenie ma także w teorii przywiązania Bowlby’ego, która zakłada, że niezaspokojone potrzeby emocjonalne dziecka mają negatywny wpływ na jego rozwój. Ojcem terapii schematu jest Jeffrey Young – dyrektor Centrum Terapii Poznawczej w Nowym Jorku i Instytutu Terapii Schematu. Miałem przyjemność bezpośrednio się od niego uczyć. Celem terapii schematu jest pomoc ludziom w zaspokojeniu podstawowych potrzeb emocjonalnych. Kluczowe kroki w realizacji tego celu to uczenie się, jak:

  • zatrzymać błędny styl radzenia sobie oraz tryby, które blokują kontakt z emocjami,
  • „uzdrowienie” schematów i podatnych na zranienie trybów poprzez zaspokojenie potrzeb emocjonalnych w relacjach życiowych,
  • włączenie rozsądnych granic impulsywnych lub nadkompensujących schematów i trybów,
  • budowanie zdrowych schematów i trybów.

 

Takich schematów jest 18, a jednym z nich są wspomniane w tytule – bezwzględne standardy. To one interesują nas najbardziej i to z nich bierze się perfekcjonizm. Poświęcimy im więcej uwagi.

Bezwzględne standardy

Opierają się na fundamentalnym przekonaniu o tym, że dana jednostka musi dążyć do spełnienia bardzo wysokich, wewnętrznych standardów zachowania i działania, zwykle po to, by uniknąć krytyki. Zazwyczaj owocuje to poczuciem bycia pod presją i trudnością z odpuszczaniem sobie oraz hiperkrytycyzmem wobec siebie i innych. Pociąga to za sobą znaczący uszczerbek w zakresie: przyjemności, relaksu, zdrowia, samooceny, poczucia spełnienia lub satysfakcjonujących relacji.

Bezwzględne standardy zwykle przejawiają się w trzech formach, są to:

  • perfekcjonizm, czyli przesadne skupianie uwagi na detalach lub niedocenianie tego, jak dobre mogą być owoce działania danej jednostki w porównaniu z normą,
  • surowe zasady i powinności w wielu obszarach życia, obejmujące nierealistycznie wysokie morale oraz zasady etyczne, kulturowe lub religijne,
  • zaabsorbowanie kwestiami czasu i skuteczności, by uzyskać jak największe efekty.


Często wraz z bezwzględnymi standardami występuje schemat tak zwanego nastawienia na karanie. Bazuje on na przekonaniu, że ludzie powinni być srogo karani za popełnianie błędów. Obejmuje on skłonność do wrogości, nietolerancji, karania i niecierpliwości wobec takich ludzi (włączając samego siebie), którzy nie spełniają oczekiwań bądź standardów danej jednostki. Schemat ten zwykle objawia się również trudnością w wybaczaniu błędów własnych lub cudzych. Powodem jest niechęć do uwzględniania okoliczności łagodzących, ludzkich słabości czy też empatyzowania z odczuciami innych.

Połączenie schematu bezwzględnych standardów ze schematem nastawienia na karanie tworzy trudną do zniesienia mieszkankę – taka osoba wymaga od siebie niemożliwego i jest w pełni skoncentrowana na wyniku, co już jest obciążające per se. Dodatkowo karze ona siebie lub innych za nieosiąganie tych wyśrubowanych standardów, co pociąga za sobą wiele negatywnych skutków. Dziecko takiego rodzica nie czuje się kochane, bo jest wiecznie niewystarczająco dobre. Partner jest zmuszany do osiągania wyników, które go nie interesują i których nie potrzebuje. Jest z nich następnie srogo rozliczany, co kończy się krytyką za ich brak albo ulgą, gdy cel zostanie osiągnięty. Niestety, nie trwa to długo – za chwilę pojawia się kolejny i tak w kółko. Pracownicy w takiej firmie muszą liczyć się z ciągłym podnoszeniem poprzeczki i kolejnymi zadaniami do rozwiązania. I o ile ambicja jest z założenia dobra, a nawet potrzebna – szczególnie w krajach kapitalistycznych – o tyle forma motywowania do jej realizacji jest w tym przypadku okrucieństwem w stosunku do samego siebie lub do innych. Skąd się to bierze?

Kultura

Szukając przyczyn powyższego stanu rzeczy, należy patrzeć szeroko, dlatego najpierw uwzględnimy czynnik kulturowy. Każdy człowiek podlega określonym determinantom środowiskowym. Dziecko urodzone w rodzinie rozwodników ma większą szansę na pójście ich śladami, a takie, które było bite, ma inną strukturę poczucia własnej wartości w porównaniu do tego, które przemocy nie zaznało. Wojtek wychowywany w Polsce ma inne podejście do alkoholu niż Ahmed z Arabii Saudyjskiej, a decyzja nastolatka o wejściu do określonej subkultury bazuje bardziej na poszukiwaniu akceptacji i przynależności do grupy niż na faktycznej niezależności i samorealizacji.

Według badań to normy społeczne, czyli m.in. to, co zrobią inni, decyduje w przeważającej mierze o tym, co kupimy. Także język, z jakiego korzystamy, wpływa na nasze postrzeganie rzeczywistości – ci, którzy komunikują się w języku obcym, mogą mieć wrażenie, że stają się wówczas w jakimś stopniu kimś innym. Choć perfekcjoniści, o których w tekście mowa, nie chcą tego o sobie myśleć, to oni także podlegają czynnikom kulturowym. O jakich konkretnie czynnikach mowa i jak się one mają do bezwzględnych standardów?

Pierwszym aspektem jest czynnik indywidualizmu/kolektywizmu opisywany w naukach zarządzania jako jeden z wymiarów kultur narodowych Geerta Hofstede. Badacz ten w latach 60. i 70. XX wieku dokonał analizy zachowania pracowników IBM w ponad 70 krajach świata. Dzięki 116 tys. wypełnionych kwestionariuszy na temat wartości, do których ustosunkowywali się menedżerowie, udało się wyodrębnić wymiary obrazujące różnice między kulturami.

Wymiary te pozwalają porównywać kultury i wskazywać ich charakterystyczne cechy. Hofstede wyróżnił sześć wymiarów:

  1. Wskaźnik dystansu władzy (Power Distance Index – PDI).
  2. Wskaźnik kolektywizmu i indywidualizmu (Individualism – IDV).
  3. Wskaźnik kobiecości i męskości (Masculinity – MAS)
  4. Wskaźnik unikania niepewności (Uncertainty Avoidance Index – UAI).
  5. Wskaźnik orientacji długoterminowej (Long Term Orientation – LTO).


Dla naszego dyskursu znaczenie ma IDV oraz MAS, którym poświęcę więcej uwagi.

MAS opisuje zróżnicowanie ról płci. Polska, co pokazuje powyższy wykres, jest kulturą w przeważającej części męską. Kultury męskie charakteryzują się naciskiem na sukces materialny i postęp, akceptacją dla użycia siły, a także większym zróżnicowaniem zadań i obowiązków przydzielanym osobom różnej płci. Od mężczyzn wymaga się asertywności, zaradności, skuteczności, niezłomności, odwagi, a od kobiet dbania o relacje międzyludzkie, uczuciowość i delikatność. Dominuje prymat pracy zawodowej nad życiem prywatnym, konflikty rozwiązuje się w bezpośredniej konfrontacji.

Dla odmiany w kulturach kobiecych przejawia się troskę o innych, przywiązuje dużą wagę do równości płci, relacji i atmosfery, traktuje życie prywatne jako ważniejsze niż zawodowe, podąża za intuicją, szuka kompromisu i wspólnych rozwiązań. W tym rankingu Polska z wynikiem 64 punktów różni się diametralnie od Szwecji z wynikiem 5 punktów. Nic dziwnego, że w kwestii uchodźców, parytetów w pracy, podejścia do wychowania dzieci i wielu innych sprawach obie kultury dzieli przepaść. Polska jest męska i co za tym idzie – nastawiona na sukces. Jest to kolejny z powodów, dla których Polacy są predestynowani do posiadania bezwzględnych standardów.

IDV opisuje wymiar kolektywizmu i indywidualizmu. Jeśli kultura jest kolektywistyczna, przymioty jednostki określane są przynależnością do grupy. Ale jeśli jest indywidualistyczna, wówczas decydują o nich cechy indywidualne człowieka. Większość kultur jest kolektywistyczna – Azjaci, Latynosi czy Afrykańczycy mają wyraźną tendencję do myślenia o grupie jako o priorytecie, a dopiero potem o sobie. Europejczycy i Amerykanie jako przedstawiciele myśli kapitalistycznej funkcjonują bardziej w kategoriach „ja” i samorealizacji bez zważania na to, co powiedzą inni. I choć prym na świecie wiodą Amerykanie z 91 punktami, to Polacy też są indywidualistami ze swymi 60 punktami. Co to znaczy w praktyce? Że bardziej skupiają się na samorozwoju i własnych potrzebach, co znowu predysponuje ich do większej ambicji i bycia kowalami własnego losu. Ta ścieżka może prowadzić, choć nie musi, do bezwzględnych standardów.

Jeśli dodać do tego silny nacisk na wykształcenie (Polska ma 21% magistrów, Anglicy i Niemcy po 11%), ekonomiczny fakt bycia społeczeństwem na dorobku, stawianie na jednostkowy sukces, motywującą negatywnie trudną historię kraju, do której nikt nie chce wracać – to mamy gotową miksturę prowadzącą do wysokich standardów. Szczególnie widać to u późnego pokolenia X i wczesnego Y, bo to właśnie oni są dziećmi transformacji i jako pierwsi mieli okazję wychowywać się w czasach boomu gospodarczego oraz rodzącego się prosperity.

Ale kultura to za mało, by stworzyć schemat bezwzględnych standardów. Potrzebne są jeszcze aspekty psychologiczne, a dokładniej – zbieg pewnych okoliczności w dzieciństwie.

Dzieciństwo

Działania bazujące na schemacie bezwzględnych standardów nie są racjonalne. Po co Ci więcej pieniędzy, skoro masz już ich dużo? Po co kolejne fakultety, jeśli jesteś wykształcony? Jaki jest sens zadręczania się odpuszczeniem sobie jednego treningu, skoro ćwiczysz zdyscyplinowanie? Czemu wywierasz presję na dziecku, skoro czujesz, że je to krzywdzi i psujesz tym samym Waszą relację? Wydaje się to być bez sensu, ale wraz ze zrozumieniem historii osobistej może być łatwiej. Rozchodzi się o kolejne schematy, tym razem związane z brakiem realizacji potrzeb bezpieczeństwa.

Jeśli dziecko nie miało ich zaspokajanych, może pojawić się u niego przewidywanie, że jego potrzeby bezpieczeństwa, stabilizacji, troski, empatii, dzielenia się uczuciami, akceptacji i szacunku nie zostaną spełnione w dający się przewidzieć sposób. Typowe środowisko rodzinne takiego dziecka jest odcięte, zimne, odrzucające, zamknięte, samotne, wybuchowe, nieprzewidywalne lub nadużywające substancji. Takie dziecko może mieć jeden (lub wszystkie) z poniższych schematów.

Porzucenie lub niestabilność więzi dotyczą poczucia tego, że znaczący w życiu ludzie nie będą w stanie dostarczać wsparcia emocjonalnego, więzi, siły albo faktycznej ochrony, ponieważ są emocjonalnie niestabilni i nieprzewidywalni (np. miewają wybuchy złości), nieodpowiedzialni lub ich obecność jest nieregularna, ponieważ wkrótce umrą lub porzucą klienta dla kogoś lepszego. Taka osoba boi się, zupełnie irracjonalnie, że zostanie porzucona przez partnera. Że gdy pracownik chce porozmawiać, to na pewno rzuci papierami. Że odejdą od niej przyjaciele, klienci i zostanie sama.

Innym schematem jest podejrzliwość. Taka osoba zakłada, że inni będą ją ranić, nadużywać, upokarzać, zdradzać, kłamać, manipulować albo wykorzystywać. Zwykle jest ona przekonana o tym, że zranienie jest intencjonalne bądź stanowi wynik nieusprawiedliwionego i skrajnego zaniedbania. Wspomniany schemat może powodować, że dana osoba zawsze będzie czuła się oszukana względem innych lub że „trafia się jej najgorsze”.

Niedaleko schematu podejrzliwości znajduje się deprywacja emocjonalna. Zakłada ona, że czyjeś pragnienie otrzymania normalnego poziomu wsparcia emocjonalnego nie będzie w pełni zaspokojone przez innych. Trzy główne formy deprywacji to:

  1. Deprywacja troski – brak uwagi, czułości, ciepła bądź towarzystwa (nie jestem kochany).
  2. Deprywacja empatii – brak zrozumienia, bycia wysłuchanym, możliwości odkrycia się bądź wspólnego dzielenia uczuć z innymi (nie jestem rozumiany).
  3. Deprywacja ochrony – brak poczucia siły ze strony innych, pokierowania lub przewodnictwa (nie jestem prowadzony).

 

Na koniec pozostaje jeszcze niepełnowartościowość. To poczucie, że dana osoba jest nie w pełni wartościowa, zła, niechciana, gorsza, nieważna w istotnych sprawach bądź niemożliwa do pokochania, jeśli rzekoma prawda o niej wyjdzie na jaw. Może zawierać nadwrażliwość na krytykę, odrzucenie i obwinianie się, a także zażenowanie, porównywanie się, niepewność wśród innych lub poczucie wstydu związane z postrzeganymi przez daną osobę wadami. Te wady mogą być wewnętrzne (np. samolubność, gniewne impulsy, nieakceptowane impulsy seksualne) bądź zewnętrzne (np. niepożądany wygląd fizyczny, dziwaczność).
Patrząc na to z perspektywy indywidualnej, musiały zajść w życiu dziecka określone wydarzenia, które ukierunkowały je do tego, aby miało wysoko podniesioną poprzeczkę. W przypadku braku realizacji potrzeb bezpieczeństwa można się spodziewać, że – ze względu na takie, a nie inne wychowanie – dziecko skojarzyło miłość i uwagę z osiąganiem wyników, byciem najlepszym, posiadaniem więcej.

Czy rodzice byli zadowoleni tylko wtedy, gdy w szkole dostawało piątki? Czy krytykowali porażki? Czy sami oceniali siebie jedynie poprzez pryzmat rezultatów? Czy uwagę ojca można było zdobyć, tylko wygrywając z innymi? Czy matka była zimna i niedostępna, poświęcając się głównie karierze zawodowej? Czy tata był narcyzem, który używał dziecka jako przedłużenia samego siebie i go uprzedmiatawiał zamiast upodmiotawiać? Czy rodzice byli tak religijni, że zasady stały się ważniejsze od potrzeb członków rodziny? Czy karali za błędy? Czy mama chciała mieć grzeczną dziewczynkę, idealnie skrojony produkt pod panujące w epoce wymogi społeczne? Odpowiedzi na te pytania znajdzie dobry terapeuta, ale pewne jest, że bez odpowiednich warunków panujących w domu dziecko samo nie wpadłoby na pomysł wymagania od siebie niemożliwego. Czując się głęboko niekochane, podjęło misję udowodnienia sobie i innym, że jednak jest czegoś warte. Niestety samo założenie jest błędne – tej misji nie można zrealizować, bo jej ścieżka bazuje na braku. Skoro szuka się miłości i akceptacji w sukcesach, to znaczy, że sam fakt sięgnięcia po wyniki wyjaśnia istnienie tej dziury w sercu. Nie wypełni jej żaden dyplom, milion dolarów, dom czy kolejna modelka w łóżku, ale miłość do siebie bez warunku bycia najlepszym.

Co dalej?

Jestem człowiekiem, który skończył trzy fakultety i ma dwa kolejne doktoraty w drodze. Napisałem 18 książek, zarobiłem duże pieniądze, zrobiłem międzynarodową karierę, nauczyłem się siedmiu języków… Można by wymieniać dalej, ale to nie jest miejsce na budowanie wizerunku, co najwyżej budowanie substancji. Ta lista jest po to, byś wiedział, że sam osobiście doskonale znam bezwzględne standardy, bo właśnie nimi przez lata żyłem. Ich przepracowywanie mam już za sobą, a na co dzień pracuję z klientami właśnie z takim modelem myślenia. Chcę Ci powiedzieć, Drogi Czytelniku, co warto zrobić z tym schematem.

Po pierwsze zacznij pracować ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Czuje się ono bowiem głęboko odrzucone i warto zbudować z tą częścią swojej tożsamości relację opartą na miłości, zaufaniu i życzliwości. Naucz je, że już go nie akceptujesz wyłącznie warunkowo, że może na Ciebie liczyć, że od tej pory znajdziesz dla niego czas. Po drugie zacznij hamować głos wewnętrznego krytyka, który zmusza Cię do ciągłego realizowania powinności. Zapisz to, jak do siebie mówisz, gdy wymagasz od siebie bycia lepszym. Znajdziesz najprawdopodobniej wiele samokrytyki, pretensji, wyrzutów. Notuj każdego dnia to, co słyszysz w swoich dialogach wewnętrznych, by krok po kroku stawać się świadomym tego, jak wygląda struktura tej części Twojej osobowości. Po trzecie ćwicz pozwalanie sobie na przyjemności i błędy. Idź czasem na jakieś ciasto, do SPA, na spacer – cokolwiek, co wchodziłoby w model „tracenia czasu” czy „łamania zasad”. Po czwarte ćwicz obecność. To mindfulness jest jednym z systemów, które wyposaża w przydatne narzędzia pracy ze sobą. Po piąte zapoznaj się z terapią schematu – to niezwykle skuteczny model pracy terapeutycznej, który poradzi sobie z bezwzględnymi standardami i innymi schematami. I w końcu po szóste – nie bój się, że przestaniesz chcieć osiągać i wejdziesz w nicnierobienie! Zmiana powodów podejmowania określonych czynności spowoduje, że zaczniesz mieć więcej czasu dla siebie i bliskich, a to da Ci ogromną ulgę i dozę akceptacji. Życzę powodzenia w tej trudnej misji. Jednocześnie wiem, że dla kogoś, kto ma bezwzględne standardy, nie ma rzeczy niemożliwych – dosłownie i w przenośni.

Bibliografia:

 

Przypisy