Krucha równowaga. O wyznaczaniu zdrowych granic i budowaniu bliskości w rodzinie

Studium przypadku Otwarty dostęp
   Tematy poruszane w tym artykule  
  • Jak zmieniała się definicja rodzicielstwa na przestrzeni lat?
  • Jakie są kluczowe aspekty relacji w rodzinie w terapii rodzinnej?
  • Jak wyznaczanie zdrowych granic wpływa na dynamikę rodziny?
  • Jak brak równowagi w rodzinie wpływa na dzieci i ich zachowanie?
  • Jakie są konsekwencje autorytarnego stylu wychowania w rodzinie?
  • Jakie strategie mogą wspierać otwartą komunikację w rodzinie?
  • Pomysłów na wychowanie dzieci jest wiele, ale odpowiedź, jak być dobrym rodzicem, pozostaje wciąż tak samo trudna. W jednych koncepcjach wychowawczych wraca temat bliskości w relacjach z dzieckiem, w innych dominuje wątek wyznaczania zdrowych granic. Warto przyjrzeć się, jak w praktyce terapeutycznej wygląda godzenie tych dwóch koncepcji.

    Rodzicielstwo dziś: relacje i zdrowe granice w rodzinie

    Rodzicielstwo jest szerokim pojęciem. W jego historii zmieniały się akcenty, teorie, kierunki – od postrzegania dziecka jako niepełnej wersji dorosłego człowieka, aż po postawę pełną szacunku dla jego autonomii i potrzeb. Jak jest naprawdę? Współczesne koncepcje dotyczące wielu dziedzin nie niosą gotowych odpowiedzi. Inspiracji szukać można w teorii terapii rodzin, dynamicznie rozwijającej się od lat 50. XX wieku. Poruszano w niej przede wszystkim tematykę relacji w rodzinie. Odwoływano się też do pojęcia struktury i granic w rodzinie. Ostatni okres w terapii rodzin pozostaje pod wpływem konstrukcjonizmu społecznego, który zakłada złudność jednej prawdy o rodzinie i jednej teorii (H. Goldenberg, I. Goldenberg, 2006, s. 333). Psychologowie nie narzucają zatem rozwiązań, a zapraszają rodziców do dialogu.

    Dobrze, jeżeli w tym dialogu jest miejsce na rozmowę o relacjach z dziećmi i umiejętności wyznaczania prawidłowych granic. Aspekty te mogą istotnie wpływać na jakość rodzicielstwa. Relacje w rodzinie, sposób ujawniania uczuć, potrzeb, postaw będzie wpływał na obraz świata tworzący się u dziecka. Uważność, troska i akceptacja będą przekładać się na poczucie bezpieczeństwa i otwartość w budowaniu późniejszych relacji społecznych. Proces ten wspierać będą również zdrowe granice w rodzinie. Ich przepuszczalność i elastyczność pozwala na zdefiniowanie charakteru i częstotliwości kontaktów w rodzinie. Wyraziste granice umożliwiają zachowanie odrębności przy jednoczesnym poczuciu przynależności do rodziny (Ibidem, s. 229).

    Zrównoważenie wysiłków nakierowanych na budowanie relacji i wyznaczanie zdrowych granic bywa trudnym zadaniem. Świadomie kształtowana równowaga, choć nie jest receptą, może stać się ważnym drogowskazem dla obecnych i przyszłych rodziców. Bywa też kluczem do zmiany dla rodzin, które zatrzymały się na drodze rozwoju.

    W dalszej części artykułu opisane zostaną rodziny, w których tej równowagi zabrakło. Rodzina Państwa G. borykała się z konsekwencjami braku prawidłowych granic. Rodzina Państwa K. doświadczała trudności w budowaniu bliskich relacji.

    Studium przypadku 1

    Agresja w rodzinie

    Rodzina Państwa G. zgłosiła się do poradni zaniepokojona zachowaniem dziesięcioletniej córki Anety. Dziewczynka w domu i szkole z trudem podporządkowywała się regułom. Coraz częściej bywała agresywna wobec rówieśników z błahych powodów. Biła, wyzywała, obrażała inne dzieci. Agresywna bywała również w domu. Potrafiła uderzyć matkę i jej partnera. Nie przebierała w słowach, gdy opiekunowie próbowali wymusić na niej realizowanie obowiązków szkolnych i domowych. Dziewczynka wydawała się stale napięta, rozdrażniona, gotowa do wybuchu. Uspokajała się, gdy jej oczekiwania były spełniane. Zdecydowanie preferowała sytuacje, w których partner matki był nieobecny w domu. Lubiła też bardzo spotkania z biologicznym ojcem, na których do woli mogła utyskiwać na „wujka”, jak zwracała się do partnera matki.

    Rodzice Anety rozstali się przed trzema laty. Jako powód rozstania matka podała stosowanie przez męża przemocy i uzależnienie od alkoholu. Rodzice pozostawali w separacji, pozew o rozwód nie został złożony przez żadnego z małżonków. Zarówno ojciec, jak i matka związali się z nowymi partnerami. Partner matki był od niej o kilka lat młodszy. Nie miał doświadczenia w wychowaniu dzieci, był to właściwie jego pierwszy poważniejszy związek. Matka utrzymywała częste kontakty z małżonkiem. Uzasadniała to przede wszystkim dobrem Anety. Wspominała również, że mąż potrafi udzielać jej wsparcia jak nikt inny. Kontakty ojca z dziewczynką nie zostały uregulowane. Czasami dziewczynka widziała się z nim raz w miesiącu, czasami co trzy, cztery dni. Ojciec miewał ciągi alkoholowe, które zaburzały próby usystematyzowania odwiedzin.

    Granice w rodzinie

    Wiele czynników mogło wpływać na zachowanie Anety. Rozstanie rodziców, ich nowe związki, doświadczenia z domu, w którym ojciec nadużywał alkoholu i stosował przemoc, miały prawdopodobnie wpływ na reakcje dziewczynki. Wydaje się jednak, że w momencie zgłoszenia na terapię czynnikiem dominującym były niejasne granice w rodzinie. Przyjrzyjmy się granicom pomiędzy światem zewnętrznym a rodziną – trudno o rozeznanie, gdzie przebiegały. Niejasna była struktura rodziny, kto ją tworzył. Nierozwiązane małżeństwo rodziców, utrzymywanie równoległych relacji partnerskich, ambiwalentne komunikaty matki podkreślającej otrzymywanie emocjonalnego wsparcia od męża pozwalały postawić hipotezę, że dorośli w tej złożonej sytuacji nie podjęli decyzji, jak ma wyglądać nowy porządek rodziny. Szeroko otwarta furtka do przeszłości nie pozwalała budować nowej rodziny na trwałym gruncie. Niosło to za sobą poważne konsekwencje.

    Jeżeli dorośli uwikłani są w przeszłe historie rodzinne, dziecku towarzyszyć będzie chaos, lęk, zagubienie. Trudno o uznanie nowego partnera. Granica pomiędzy dzieckiem a nowym członkiem rodziny jest zbyt sztywna, komunikacja nie jest możliwa. Naturalna lojalność do biologicznego rodzica dodatkowo utrudnia sytuację. Potwierdzało to zachowanie Anety. Jej agresywne reakcje nasilały się w obecności nowego partnera matki. Nieskuteczne próby wpływania na jej zachowanie powodowały kłótnie i zwiększały dystans pomiędzy matką i jej partnerem. Granice pomiędzy nimi stawały się sztywne, rozmywała się natomiast ta pomiędzy matką a córką. Zdarzało się, że matka w takich sytuacjach kontaktowała się z mężem, który nie został oddzielony od rodziny wyrazistą granicą. To pozwalało budować dziewczynce nadzieję, że „prawdziwi” rodzice ponownie zamieszkają razem. I koło się zamykało. Agresywne zachowania miały swoją funkcję. Były też wyrazem przedłużającego się stanu ogromnej niepewności odnośnie do obrazu teraźniejszości i przyszłości dziewczynki.

    Kluczowym zadaniem dla tej rodziny było wyznaczenie struktury i fundamentalnych granic dotyczących rodziny – kto do niej należy, jakie zadania, role i odpowiedzialność mają poszczególni jej członkowie, kto, kiedy i jak się komunikuje. Dopiero realizacja tego zadania pozwoli dorosłym w konsekwentny, spójny i skuteczny sposób reagować na zachowania Anety. Językiem terapii strukturalnej prawidłowe granice pozwolą oddzielić podsystem dorosłych od podsystemu dzieci. Oddzielona zostanie „stara” rodzina od „nowej”. Chroniona będzie autonomia każdego z członków rodziny. Jest to szansa na budowanie poczucia bezpieczeństwa i nadzieja, że choć jeden etap rozwoju rodziny został zamknięty, to czeka ją kolejny, ważny i wartościowy.

    Jak pomóc?

    W pracy terapeutycznej rodzina zaproszona została do analizy codziennych sytuacji konfliktowych i refleksji nad nimi. Dopytywano o perspektywę każdego z członków rodziny. Z czasem wydobywano i nazywano, jak trudno jest żyć z niechcianym ojczymem i tęsknotą za ojcem (Aneta), osamotnieniem i poczuciem marginalnego wpływu na życie rodziny (partner matki) i przygniatającym poczuciem odpowiedzialności za wszystko (matka). Jednym z ciekawszych spotkań była sesja, na której rodzina za pomocą krzeseł stworzyła symboliczną rzeźbę swojej rodziny. Rzeźba wyraźnie pokazała, jak trudno o porozumienie w nowej rodzinie (dialog pomiędzy „trzema krzesłami” symbolizującymi matkę, Anetę i partnera, kiedy tuż obok jest wciąż miejsce na „czwarte krzesło” symbolizujące biologicznego ojca i męża). Wydaje się, że był to punkt zwrotny w terapii. I choć w myśl zasady: „dwa kroki do przodu, jeden w tył” – terapia tej rodziny nie przebiegała bez przystanków i powrotu do starych nawyków, to ostatecznie rozpoczęła proces budowania nowego porządku w rodzinie.

    Studium przypadku 2

    Skąd ta depresja?

    Rodzina Państwa K. trafiła na konsultację skierowana przez lekarza psychiatrę prowadzącego Martę, środkowe dziecko w tej pięcioosobowej rodzinie. Dziewczynka od kilku miesięcy cierpiała z powodu obniżonego nastroju, braku odczuwania przyjemności z aktywności, które do tej pory lubiła. Wycofała się z wielu obowiązków, izolowała od rówieśników. Dużo czasu spędzała przed komputerem. Narzekała na nudę, często wydawała się rozdrażniona. Bardzo schudła, dużo gorzej spała. Zdiagnozowano u niej epizod depresyjny umiarkowany.

    Rodzina z trudem dotarła na spotkanie w pełnym składzie. Najstarszy syn (19 lat) otwarcie powątpiewał w możliwość udziału w regularnych spotkaniach. Miał swoje zawodowe zobowiązania, nie widział też związku swojej osoby z problemami siostry. Podobne wątpliwości wyrażał ojciec. Rodzinny biznes (biuro rachunkowe) angażowało większość jego czasu, nie był gotowy co miesiąc dojeżdżać na sesje rodzinne. Wszak to córka miała problemy. Wiązał je z „tym trudnym wiekiem dorastania”. Matka właściwie wspierała stanowisko ojca. I ona miała swoje obowiązki. Pomagała w firmie męża, musiała wykonywać codzienne obowiązki domowe. Na szczęście najmłodsze dziecko (dwuletnia córka) od półtora roku była w żłobku, co dawało jej dużo oddechu. W tej chwili największym zmartwieniem matki były dwa starzejące się psy, no i oczywiście… Marta. Choć naprawdę trudno było znaleźć przyczynę jej smutku. W domu dziewczynka zawsze stosowała się do zasad, nie zadawała się ze „złym” towarzystwem, miała dobre oceny.

    Kiedy brakuje bliskości

    Co niepokoi w tej rodzinie? Wszystko wydaje się takie jasne. Każdy ma swoje zadania i sumiennie je wykonuje. Nawet najmłodsza córka z rzadka opuszcza żłobek. Brakuje jednak relacji, troski, ciepła, komunikacji. Nie ma na to czasu, energii i przede wszystkim gotowości. Według typologii Baumrid jest to rodzina o autorytarnym stylu wychowawczym. Charakteryzuje się on wysokim poziomem kontroli i oczekiwań, a niskim poziomem komunikacji i opieki (Boyd D., Bee H, 2008, s. 238). Używając języka strukturalnego, zbyt sztywne granice w tej rodzinie pozwalają w niej rozpoznać rodzinę niezwiązaną. Dominują w niej zasady, obowiązki, plany dnia. Granice jednak są tak sztywne, że kontakt i dostrzeganie drugiej osoby stają się niemożliwe. Nie ma w niej miejsca na dialog, poznawanie świata innych członków rodziny. Dominuje samotność i zagubienie, poczucie braku miejsca na wyrażanie uczuć i potrzeb.
     

    Jak pomóc?

    To trudna praca. Szkoda została już wyrządzona. Brak troski, ciepła, komunikacji z dziećmi – prawdopodobnie już na wcześniejszych etapach życia – poważnie utrudnił budowanie zaufania do innych i wiary we własne możliwości. Badania pokazują, że dzieci z rodzin o autorytarnym stylu wychowawczym częściej mają kłopoty szkolne i gorsze zdanie o sobie, gorzej radzą sobie w towarzystwie rówieśników. Bywają przygaszone, czasami agresywne, częściej mają niższą samoocenę w porównaniu z rówieśnikami (Ibidem, s. 238).

    Rodzi się pytanie, jak nauczyć rodziców miłości do dziecka? Albo chociaż empatii, troski, czy przynajmniej umiejętności rozmowy z dzieckiem? Inspiracją może tu być Virginia Satir, jedna z pionierek terapii rodzin. Jej niezachwiana wiara w potencjał KAŻDEGO człowieka pozwalała jej niestrudzenie poszukiwać przejawów dojrzałości u osób, z którymi pracowała terapeutycznie (H. Goldenberg, I. Goldenberg, 2006, s. 179). Satir (2000, s. 127) definiowała umiejętność otwartej komunikacji jako nieodłącznie związaną ze stanem dojrzałości. Dojrzałość łączyła ze świadomym i odpowiedzialnym dokonywaniem wyborów opartych na adekwatnym postrzeganiu siebie, innych i kontekstu, w którym osoba się znajduje (Ibidem, s. 127–128). Satir zaczynała pracę od małych kroków, stale modelując prawidłowy sposób komunikacji. I może właśnie wprowadzanie podstaw komunikacji byłoby pomocnym kierunkiem dla rodziny K. To umiejętność, której w tej rodzinie brakowało. Usłyszenie głosu wszystkich członków rodziny, nieoceniające poznawanie ich perspektywy może być ważnym doświadczeniem dla całej rodziny. Z czasem przyjdzie czas na dostrzeganie potrzeb członków rodziny, adekwatne reagowanie na nie, powolne budowanie kontaktu, relacji i – być może – w konsekwencji doświadczanie bliskości.

    Jasne wyrażanie wewnętrznych

    • Czego oczekujemy od innych.
    • Jak interpretujemy to, co robią inni.
    • Jakie zachowanie nam się podoba, a jakie nie.
    • Jakie są intencje.
    • Jakimi wydają się inni.
       

    Innym kierunkiem dla rodziny może być odrębna praca rodziców w ramach terapii pary. Satir (Ibidem, 2000, s. 18) nazywała małżonków „architektami” rodziny. Od jakości ich relacji uzależniała wszystkie pozostałe relacje w rodzinie.
     

    Terapia

    Praca terapeutyczna z rodziną Państwa K. nie przyniosła spektakularnych rezultatów. Rodzice zaczęli trochę bardziej rozumieć potrzeby Marty, która z czasem potrafiła na forum rodziny głośno mówić o swoich uczuciach, myślach i marzeniach. W czasie spotkań wypływał często temat niezależności Marty. Była wszak nastolatką, stały przed nią ważne zadania rozwojowe. Rodzina zastanawiała się, jak wspierać autonomię dziewczynki i jakie są przeszkody, które ten proces spowalniają. Wracały wczesne doświadczenia rodziców i ich własne trudności z separacją od rodzin pochodzenia. Ale nie tylko tematy Marty poruszane były w trakcie sesji. Coraz częściej pojawiały się wątki wnoszone przez innych członków rodziny. Głos zabierał ojciec, nieobecny w codziennym życiu rodziny. Brat Marty również nabierał odwagi, by mówić o swoich obawach i planach. Otwarta komunikacja stała się doświadczeniem, które miało szansę stać się inspiracją dla dalszego rozwoju rodziny. Przepływ informacji mógł zmienić charakter granic w tej rodzinie. Czy rodzina będzie chciała dalej podążać w tym kierunku, pozostanie w jej gestii.

    Otwartej komunikacji sprzyjają komunikaty typu Ja


    Wypowiadane w pierwszej osobie pozwalają wyrażać odczucia odnośnie do konkretnych zdarzeń i oczekiwania względem innych osób. Dobrze, jeśli zawierają poniższe cztery elementy:

    • Czuję… (informacja o uczuciach, jakie wywołała dana sytuacja w osobie).
    • Kiedy Ty… (wskazanie zachowania lub sytuacji, która jest problemem).
    • Ponieważ… (wyjaśnienie, dlaczego stanowi to problem dla osoby).
    • Chciałabym/Oczekuję… (oczekiwania wobec drugiej osoby).

     

    Krucha równowaga

    Znaczenie prawidłowych granic w rodzinie jest nieocenione. Same granice nie stworzą jednak rodziny. Jej budulcem są relacje, bliskość, kontakt. Te unikalne połączenia między ludźmi tworzą fundament rodziny. Dopiero na tym fundamencie można rysować zdrowe granice pomiędzy jej członkami.

    Dialog z rodziną stanowi punkt wyjścia pracy terapeutycznej. Wymaga to wyjścia z roli eksperta. Zapraszając rodzinę do rozmowy opartej na otwartości i ciekawości, mamy szansę badać, co powoduje rodzicielskie trudności. Odpowiedzi bywają różne. Warto jednak przyjrzeć się granicom i relacjom. Poszukać odpowiedzi, jak wyglądają ich proporcje w tej rodzinie. Bo może jest tak, że nic nie wydaje się jasne – ani kto jest rodzicem, ani kto decyduje, ani czyje myśli i uczucia są wyrażane. A może odwrotnie – wszystko jest wyraziste i sztywne, narysowane jakby od linijki. Brakuje miejsca na ludzi, ich emocjonalność, potrzeby, zmienność. Razem, przyglądając się obrazowi rodziny, możemy rozpoznać pomocny kierunek zmiany. A rodzina może zechce ten kierunek podjąć, budując swoją równowagę pomiędzy bliskością a granicami.
     

    Bibliografia:

    1. Boyd D., Bee H., Psychologia rozwoju człowieka. Zysk i S-ka Wydawnictwo. Poznań 2008.
    2. Goldenberg H., Goldenberg I., Terapia rodzin, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2006.
    3. Namysłowska I., Terapia rodzin, Instytut Psychiatrii i Neurologii, Warszawa 2000.
    4. Satir V., Terapia rodziny. Teoria i praktyka. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2000.

    Przypisy