„Bądź, jaki jesteś, i wówczas zobaczysz, kim jesteś i jak jesteś. Pozwól sobie przez moment lub dwa na to, co chcesz zrobić i odkryj, co rzeczywiście robisz. Zaryzykuj troszkę, jeśli możesz. Czuj swoje własne uczucia. Mów swoje własne słowa. Myśl swoje własne myśli. Bądź sobą. Odkrywaj. Zaplanuj swój rozwój poprzez doświadczanie siebie”.
„Ja robię swoje, a Ty swoje. Nie jestem na tym świecie po to, by spełniać Twoje oczekiwania, a Ty nie jesteś na tym świecie, by spełniać moje. Ty to Ty, a ja to ja. I jeśli przypadkiem natrafimy na siebie, to wspaniale, jeśli nie, to nic nie można na to poradzić”.
Oba cytaty to słowa Fritza Perlsa, jednego z twórców i założycieli terapii Gestalt. Korzystam na wstępie z powyższych słów, bo tak naprawdę nie wiem, jak zacząć pisać artykuł.
„Nie wiem, jak zacząć” – to moja pierwsza myśl, jedna z wielu, jakie rejestruję, odkąd podjęłam się napisania tego tekstu. Jak napisać o czymś, co znam, wykonuję i korzystam w życiu od wielu lat. Jak opisać coś, co stało się częścią mnie, mojej ścieżki życiowej i zawodowej. Dalej pojawiają się myśli z kategorii wymagań: jak popełnić „ciekawą” wypowiedź dla innych. Ciekawą, inspirującą, wartościową. W ciele czuję narastające napięcie, wyraźniej bijące serce, a w emocjach lęk i coraz większą niechęć, z odrobiną ekscytacji. Podążam za ekscytacją, dokonuję wyboru i sięgam po komputer, zaczynam pisać.
W dużym skrócie opisałam teraz gestalt, tworzącą się figurę. Słowo „gestalt” (z niem.) oznacza właśnie „figurę”, „postać”. Terapia Gestalt powstała na początku lat 50. XX w. Jej twórcami jest wspomniany Frederick Perls, Ralph Hefferline i Paul Goodman. Jest wielowarstwową modalnością, której główne założenia zasadzają się na fenomenologii, teorii pola i teorii self. Dziś przybliżę teorię self oraz to, jak mindfulness, czyli praktyka uważności splata się z tą teorią.
Self w terapii Gestalt nie jest sztywną, trwałą strukturą (jak w innych modalnościach). Dlatego opisanie i zrozumienie self jest takie trudne. Bo jak opisać coś tak nieuchwytnego i płynnego? Self manifestuje się w kontakcie organizmu ze środowiskiem. Przejawia się poprzez:
- Funkcje Id – to wszystko, co składa się na atmosferę i klimat w danym momencie, poczucie sytuacji, potencjalności i możliwości; nieokreśloność, bezkształt; to szereg różnych doznań i wrażeń w ciele, których nie można jeszcze nazwać; rozmaitość myśli, koncepcji, wyobrażeń; wrażenie snucia jak we mgle. Doznania implikują pojawienie się emocji, a one wraz z rosnącą ekscytacją, pojawiają się z uczuciem. Uczucie jest już wyraźną informacją z tu i teraz o naszej konkretnej potrzebie.
- Funkcje Ego – wyłania się zatem figura, a ona zaprasza nas do podjęcia działania. W funkcji Ego po rozpoznaniu potrzeby, jej identyfikacji nadajemy jej znaczenie i w dalszej kolejności podejmujemy decyzję, czy i w jaki sposób tę potrzebę zaspokoimy. Akceptujemy lub odrzucamy, chcę – nie chcę. Dokonujemy wyboru, następuje mobilizacja, szczyt ekscytacji, poczucie sprawczości, kreatywności i kontaktu.
- Funkcje osobowości – funkcja naszej tożsamości, to, co trafia tutaj z funkcji Id i funkcji Ego, staje się odpowiedzią na pytanie: kim jestem teraz?
Opisuję płynny przepływ pomiędzy nierozerwalnymi składnikami self, idealną sekwencję. Jednak nie zawsze przebiega on tak gładko. W wyniku różnych doświadczeń nie potrafimy zaspokoić pewnych potrzeb albo dzieje się to z pewnymi zakłóceniami. W terapii Gestalt nazywamy je stylem kontaktowania, sposobem nawiązywania kontaktu. Ponieważ zakłócenia te wywołują stan cierpienia, to właśnie tym cierpieniem się zajmujemy, związanym z niemożnością doświadczania przez człowieka płynnego procesu tworzenia się figury i jej domykania. Laura Perls mówiła, że terapia Gestalt mogłaby się nazywać „gestaltung”, „gestaltowanie” – jako czasownik „czynność”, rozumiane jako proces tworzenia się figur. Idąc za tym i odnosząc się do self, moglibyśmy określać również czasownikiem i brzmiałoby: „selfing”, czyli proces kontaktowania się, stawania się, dziania się.
W terapii Gestalt mówimy również o funkcji relacyjnej, stąd nazywanie terapii Gestalt jako radykalnie relacyjnej. Jak pisze Carmen Vasquez Bandin, która cytuje twórców: „self jest systemem kontaktów danej chwili oraz funkcją kontaktowania się z przemijającą chwilą obecną”.
Nie istniejemy w próżni, oderwani od świata, innych ludzi. I jak mówi Ruella Frank (uczennica Laury Perls), nawet jeśli jesteśmy sami w pokoju, drugi jest w naszym umyśle, w naszych wyobrażeniach, fantazjach, wspomnieniach, a pod stopami mamy ziemię, działa na nas grawitacja, przedmioty wokół, dzięki którym możemy poczuć różne stany, wrażenia w ciele, emocje.
Być może zastanawiasz się, o czym ten artykuł, po co taki wstęp i do czego w nim zmierzam. Od blisko 25 lat medytuję. Prawie 20 lat praktykowałam medytację buddyjską (buddyzm tybetański) i jogę, a od około pięciu lat praktykuję mindfulness. Było moim ważnym odkryciem, jak medytacja uważności wspiera mnie w moim życiu, a także jak wspieram się nią w pracy, będąc z drugim człowiekiem w gabinecie.
„Uważność polega na tym, aby być w życiu w pełni przytomnym. Polega na dostrzeganiu wyrazistej niepowtarzalności każdej chwili. Czujemy się wtedy bardziej żywi. Zyskujemy też bezpośredni dostęp do własnego ogromnego potencjału umożliwiającego wgląd, transformację i zdrowienie”.
Jon Kabat-Zinn jest twórcą programu MBSR Mindfulness Based Stress Reduction.
Program został opracowany w 1979 r. w Klinice Redukcji Stresu przy Szkole Medycznej Uniwersytetu Massachusetts w USA. Kabat-Zinn praktykował jogę oraz buddyzm zen. Zintegrował nauki i medytację buddyjską ze współczesnymi dokonaniami naukowymi. Program, który proponuje, jest świecki i każdy może z niego skorzystać.
Nasze cierpienie to nie tylko to, czego doświadczamy, ale też to, w jaki sposób o tym myślimy, jakie temu nadajemy znaczenie, jaki mamy stosunek, czyli relację z tym zdarzeniem. Tak mało żyjemy w teraźniejszości, w tej jednej chwili, w jakiej dane nam żyć. Zajmujemy się przeszłością, przyszłością, snujemy wyobrażenia, pragniemy, by to, co przyjemne, trwało wieczność, a to, co nieprzyjemne, odpychamy, odcinamy, próbujemy wykonywać sztuczki, by to pominąć. Niedomknięte figury skutkują przewlekającym się cierpieniem. To, czego nie chcę zobaczyć, uznać, przeżyć, nie znika.
W ostatnich latach obserwujemy potężny wzrost liczby osób chorujących na depresję, stany lękowe i uzależnienia. Pozwolę sobie na duże uogólnienie. Moim zdaniem najważniejszą przyczyną tych zjawisk jest nieobecność. Nieobecność drugiego człowieka, który zwyczajnie będzie z nami, gdy coś nam się przydarza. Nieodłączną częścią życia jest stres, kryzysy, straty, traumy, przykre sytuacje. Tym, co pomaga nam przez to przejść, jest obecność drugiego człowieka. Istniejemy w relacjach. Nasz układ nerwowy rezonuje, reguluje się w obecności drugiej, żywej istoty. Obecnością dotykamy tych wszystkich miejsc, emocji i uczuć, które próbowaliśmy odrzucić, wyrugować. One nie przestają istnieć, one odpływają do tła. Dotyk obecności sprawia, że z tła stają się figurą, którą możemy przeżyć, domknąć w tu i teraz.
Praktykując mindfulness, doświadczam integrującego potencjału uważności. Staję się obecna dla tego, co widzę, czuję, myślę (czyli to wszystko, czego doświadczam w funkcji Id, Ego, osobowości). Wyposażona w obecność, czyli umiejętność wracania do OBECNOŚCI, wnoszę jej jakość do relacji, do spotkania z człowiekiem w trakcie sesji terapeutycznej. Bo nie sama relacja jest lecząca, ale OBECNOŚĆ w relacji jest lecząca.
Czym jest obecność, co to właściwie znaczy? Jesteśmy obecni wtedy, gdy nie chcemy i nie próbujemy zmieniać, wpływać na innego (siebie samego również). Jest to moment przyjęcia, uznania i objęcia swoją świadomością tego, co jest. Robienie miejsce temu, co jest, dokładnie takie, jakie jest. Nieuleganie pokusie, by było inaczej lub realizacji jakiś założeń. Zabieg odbiegania od tego, co JEST, jest oddalaniem się od BYCIA, oddalaniem się od OBECNOŚCI. W terapii Gestalt do obecności zaprasza terapeuta jako ten, który wie, zna ból samotności. Jako ten, który stworzył i tworzy na bieżąco obecność w sobie na wszystko, co się w nim pojawia, z chwili na chwilę. Zatem pozwala na BYCIE tu i teraz, z tym. co JEST, z tym, jaki/jaka JESTEŚ. Pozwala być sobą i pozwala drugiemu być sobą. Inkluzywnie dzieli się swoim odczuciem, fantazją, wyobrażeniem czy emocją, ale nie po to, by się podzielić, ale po to, by osoba, która to słyszy, poszerzała i robiła miejsce na swój rezonans. Jest to kluczowy moment w trakcie sesji, moment spotkania, kontaktu.
Chcę powiedzieć o ważnym aspekcie obecności – o współczuciu. Być może sami twórcy teorii Gestalt ani współcześni, wybitni kontynuatorzy filozofii gestalt nie wspominają o współczuciu. Dla mnie aspekt współczucia to nic innego jak miłość. Współczucie jest klamrą spinającą w całość nasze człowieczeństwo. Moim zdaniem jako ludzie mamy nie tylko wymiar cielesny, emocjonalny i intelektualny, ale również duchowy. Kropla współczucia tworzy wymiar miłości i duchowości. Ku mojemu zdziwieniu wielu terapeutów pomija ten wymiar naszej ludzkiej egzystencji. A z obszaru serca płynie zaangażowanie, akceptacja, radość, entuzjazm, życzliwość. Sycimy się tym i wzrastamy. Uelastyczniamy nasze wzorce, schematy, usztywnione sposoby kontaktowania. Tak jak karmimy się jedzeniem różnej jakości, tak samo karmimy się kontaktem i obecnością, i ich jakością. Możemy zjeść batonika i na chwilę przestaniemy czuć głód, poczujemy przyjemność, ale czy się nasycimy i odżywimy? Czego dostarczam sobie poprzez słabej jakości pożywienie czy brak obecności drugiego człowieka? Stąd doświadczanie nieobecności, izolacji, samotności może być przyczyną depresji. Stan depresji jest efektem porzuconej nadziei na obecność drugiego.
W swoim doświadczeniu zawodowym miałam wielu pacjentów doświadczających depresji. Najtrudniejszy jest początek procesu terapeutycznego, bowiem osoba, która ma depresję, doświadcza zakłóconej, mocno zniekształconej lub zagubionej funkcji Ego, ma głęboko wycofaną energię i agresję do wewnątrz. Towarzyszy jej poczucie braku nadziei. Pole depresyjności jest polem niezwykle wciągającym i terapeuta może się bronić, nabierając dystansu do klienta i zaczynając współtworzyć pole nieobecności. To, co może wesprzeć w tym procesie, to włączenie terapii farmakologicznej (jest to niekiedy niezbędne). A jak może wspierać się sam terapeuta, by mógł być wsparciem dla drugiego i współtworzyć pole obecności?
Wspieram się oddechem, tak jak akcentowała to już Laura Perls: „Najważniejszym jest rozwinięcie poczucia swojego ciała. Nie masz ciała, ale jestem ciałem. Trzeba się poczuć w każdym możliwym ruchu… kiedy jesteś ciałem, stajesz się kimś („When you are body, you are somebody”)… A jeśli nie czujesz się ciałem, bardzo łatwo można poczuć się, jakbyś nie istniał („nobody”)”.
Oddech jest naszym podstawowym ruchem i wymianą z otoczeniem, ze środowiskiem. Naszą bazą, kotwicą, gruntem, oznaką i potwierdzeniem, że żyjemy. Nie musimy go kontrolować, wydarza się w naszych ciałach z jednego powodu, że istniejemy. Świadomość oddechu (funkcja Id) to świadomość obecności w danej chwili. Mogę tu być i Ty możesz tu być. Pozwalam, by drugi oswoił się, że jestem i będę, że nie zniknę, podtrzymując nadzieję, że jego cierpienie będzie maleć. Jestem z tym, co jest i jak jest bez siłowego nacisku, że ma być inaczej, „lepiej”. Przecież doświadczanie depresji, a więc rezygnacji, porzucenie nadziei, izolacja jest twórczym przystosowaniem osoby, kim wtedy bym była, gdybym chciała jej to odebrać? Bliżej mi do pytania samej siebie: „Jak mogę tutaj z Tobą być, jak mogę towarzyszyć?”. Poza tym skoro człowiek dotarł do mojego gabinetu, to już jest nadzieja, dokonał w sobie decyzji, zadzwonił, sięgnął po mnie i przyszedł. Pacjenci wołają o naszą obecność, wołają w nadziei, że ją dostaną.
Medytując regularnie, tworzę i wzmacniam nawyk uważności, stwarzam przestrzeń w sobie na to, co przeżywam, czego doświadczam. Poprzez medytację wracam do obecności dla samej siebie. Przypominam sobie o swojej funkcji Id, bo tam nie ma założeń, że coś jakieś powinno być. Po prostu jest tylko to, co jest. Choć nie jest to takie proste, jak samo pisanie o tym. Dlatego wracam, gdy oddaliłam się za bardzo, zbyt mocno zanurzając się w koncepcjach, myślach, usztywnionej funkcji osobowości, wracam do tego, co w ciele. Ponieważ ciało nie kłamie, wszystko, co się w nim pojawia, jest prawdziwe. Oddech, bicie serca, pulsowanie, mrowienie, napięcie i rozluźnienie.
Mindfulness przypomina w ten sposób, że nie musimy walczyć albo zwalczać tego, co jest w funkcji Id. Jest to niewyczerpujące się źródło obecności. I jeśli robię taką przestrzeń w sobie, to mogę to dać drugiemu. Zwalnia to z odpowiedzialności czy przymusu robienia czegoś, ratowania, zmieniania. Nadzieja, ciekawość, współczucie, życzliwość, to drugie niewysychające źródło, którym można się zasilać. Rośnie we mnie teraz ekscytacja, pisząc te słowa. Czuję, jak mocno bije mi serce, dłonie lekko drżą, a w oczach mam łzy. Czuję ogromną radość i wdzięczność, że mogłam się tym z Tobą, droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, podzielić.
Parafrazując zdanie ze słynnej polskiej komedii Poszukiwany poszukiwana, o zawartości cukru w cukrze - zawartość mindfluness w Gestalt jest bardzo wysoka.
Kończąc i czując, jak ekscytacja powoli maleje, a figura napisania artykułu odchodzi do tła, podzielę się wierszem Rachel Holstead Zatrzymaj się i stój.
„Zatrzymaj się i stój
na swoim własnym skrawku ziemi
– tam, gdzie twoje stopy.
Stój tam naprawdę,
całym sobą – ciałem i umysłem.
To z tego miejsca
pochodzi twoja mądrość
wraz z każdą odpowiedzią,
którą teraz jesteś gotowy poznać.
***
A gdy zobaczysz, że ktoś cierpi,
przytrzymaj mocno swój miecz
i pamiętaj, że nie masz mocy naprawiania innych.
Wystarczy, że będziesz świadkiem, z twojego skrawka ziemi
dla tego drugiego ciała,
wraz z wszelką jego uświadomioną i nieuświadomioną mądrością.
I gdy przejdzie ci przez myśl,
że chcesz wziąć na siebie to cierpienie,
po prostu stój.
I gdy przejdzie ci przez myśl,
że chcesz wziąć na siebie ten ból,
po prostu stój.
I gdy przejdzie ci przez myśl,
że dłużej tak nie wytrzymasz, że musisz coś zrobić,
po prostu stój.
A jeśli już naprawdę musisz działać,
przypomnij sobie miłość,
oddychaj nią
i nią się stań.
Niech szwy twojej duszy
zmiękną i się rozpłyną,
tak by zniknęła granica pomiędzy nami
my oboje miłością,
świadkami miłości,
ziemią i stopami,
pytaniem i odpowiedzią”.
Bibliografia
Robine, J.M. (red.). 2021. Self. Polifonia współczesnych terapeutów Gestalt. Oficyna Związek Otwarty.
Katolo, M. (2018). Staję się sobą w relacji z tobą – o koncepcji relacyjnego self w psychoterapii Gestalt. Fenomen psychoterapii, (3)/2018.
Perls, F., Hefferline, R., & Goodman, P. (2022). Terapia Gestalt. Pobudzenie i wzrost w osobowości człowieka .Oficyna Związek Otwarty.
Kabat-Zinn, J. (2021). Życie, piękna katastrofa. Mądrością ciała i umysłu możesz pokonać stres, choroby, ból. Wydawnictwo Czarna Owca.
Kabat-Zinn, J. (2020). Gdziekolwiek jesteś, bądź. Przewodnik uważnego życia. Wydawnictwo Czarna Owca.
Hycner, R., & Jacobs, L. (2020). Terapia w dialogu. Od psychologii self do terapii Gestalt. Oficyna Związek Otwarty.
Wysong, J., & Rosenfeld, E. Opowieści o początkach. Wywiady z twórcami Gestalt. Oficyna Związek Otwarty.
Goleman, D., & Davidson, R. J. (2018). Trwała przemiana. Co nauka mówi o tym, jak medytacja zmienia twoje ciało i umysł. Media Rodzina.
Radoń, S. (2017). Czy medytacja naprawdę działa? WAM.
Francesetti, G., Gecele, M., & Roubal, J. (red.). (2016). Psychoterapia Gestalt w praktyce klinicznej. Od psychopatologii do estetyki kontaktu. Grupa Wydawnicza Harmonia.
Van den Brink, E., & Koster, F. (2023). Życie ze współczuciem oparte na uważności: Praktyczny przewodnik po kursie Mindfulness-Based Compassionate Living. Pepolis.
Vasquez Bandin, C. (2021). Teoria self w terapii Gestalt. W Self: Polifonia współczesnych terapeutów Gestalt (s. 29). Oficyna Związek Otwarty.
https://bibliotekagestalt.pl/dokumenty/biografiaLaura.pdf