Stoję przy drodze gdzieś między Lopburi a Saraburi w centralnej Tajlandii. Wokół mnie nic poza polami ryżowymi. Kierowca autobusu, z którego przed chwilą wysiadłem, zapomniał o mnie i moim przystanku. Gdy mu o sobie przypomniałem, zrobił coś w rodzaju „Ooooooo! ” i zatrzymał natychmiast autobus. Z tego, co zrozumiałem, byłem jakieś 20 kilometrów za celem mojej podróży – klasztorem Thamkrabok. Nie pozostało nic innego, jak założyć plecak i ruszyć wzdłuż drogi. W najgorszym przypadku dotrę do klasztoru
na piechotę wieczorem, w najlepszym złapię coś na stopa.
EAST-WEST DETOX
O Thambkrabok dowiedziałem się wiele lat temu w Anglii. Przypadkowa rozmowa z przypadkową osobą. Mój rozmówca okazał się człowiekiem pracującym dla East-West Detox, charytatywnej organizacji stawiającej sobie za cel walkę z narkomanią. Ponieważ w Polsce przez kilka lat zajmowałem się problemem uzależnień, szybko znaleźliśmy wspólny, interesujący nas temat. Ja mówiłem o polskich, długoterminowych programach walki z narkomanią, on o East-West Detox. Dwa całkowicie różne podejścia i ten sam cel.
East-West Detox założony został w 1997 roku. Ułatwia osobom uzależnionym z Wielkiej Brytanii przejście przez program realizowany w Thamkrabok, któremu od 1959 roku poddało się ponad 100 000 osób. Program uważany jest za bardzo skuteczny, w pełni oparty na naturalnych środkach, łączący leczenie ciała i umysłu. Jego podstawę stanowi buddyzm i tradycyjna medycyna tajska, prowadzony jest przez buddyjskich mnichów, poddać mu się jednak mogą wszyscy, niezależnie od religii, pochodzenia, płci.
Mój rozmówca z biblioteki, na wszelki wypadek, gdybym chciał zgłębić temat wychodzenia z uzależnień w oparciu o naturalne metody, dał mi adres do Thamkrabok.
Tajlandię zalewają narkotyki
Szerokim strumieniem płyną głównie z Birmy, Kambodży, Chin i Laosu. Przemytem opium zajmują się w równym stopniu mieszkańcy górzystych terenów Tajlandii, jak i Birmy. Są biedni i zdeterminowani. Robią to, co robili ich rodzice, dziadowie i pradziadowie. Żyją w obrębie Złotego Trójkąta rozpościerającego się na przestrzeni blisko miliona km2, obszaru północnej Tajlandii, Birmy, Laosu i Wietnamu. To tutaj produkowano przez dziesięciolecia największą ilość heroiny na świecie. Dopiero w ostatnich latach centrum światowej produkcji tego narkotyku przeniosło się do wyniszczanego nieustającymi walkami Afganistanu.
Jednak to nie opiaty są obecnie najczęściej używanym narkotykiem w Tajlandii. Wyparła je metaamfetamina. Każdego roku konfiskowane są miliony tabletek tego narkotyku, mimo to ich spożycie wzrasta.
W Tajlandii za najmniejszą ilość nielegalnych narkotyków można trafić za kratki. Przyłapanie na paleniu marihuany grozi ciężkim więzieniem. Za przemyt niewielkiej, jak na warunki europejskie, liczby tabletek ecstasy skazuje się tutaj na śmierć. W kampanie antynarkotykowe angażują się nawet członkowie rodziny królewskiej, policja organizuje obławy i szczyci się licznymi sukcesami w walce z przemytem substancji uzależniających, wydaje się kolejne środki na przeciwdziałanie narkomanii. Nie wpływa to jednak na razie na spadek liczby narkomanów. W 2007 roku było ich w Tajlandii 470 000, w 2011 – już 1 400 000.
Siedmiu przy betonowym korycie
Naprzeciwko mnie klęczy wzdłu...