Ewa, lat 37, kiedy zaczyna terapię, mówi głównie o swoich związkach: „Mężczyźni, z którymi byłam, mówili o mnie w różny sposób: czasami bluszcz, pijawka, często mówili, że ich przytłaczam albo że się duszą, że jest mnie za dużo. A czasami, że czują się, jakby byli moim rodzicem i mają tego dosyć. Momentami to bolało, na pewno nie złościło, ale mój partner był zawsze dla mnie najważniejszy. Często mam tak, że się budzę w nocy i sprawdzam, czy mój partner na pewno dalej leży przy mnie. A jeśli coś mu się stanie albo mnie zostawi? Jak sobie poradzę? Kto wtedy się mną zaopiekuje?”.