Duża zmiana w łagodny sposób

Porady dla pacjentów

TEKST: KLAUS WILHELM

Zmiana perspektywy, spersonalizowany list czy odpowiednio sformułowane pytanie mogą wpłynąć na nasze zachowanie, samopoczucie, a nawet relacje.

„Wystarczy 21 minut «terapii», by na nowo docenić swój związek” – przekonywały już w 2013 roku dr Erica Slotter i dr Laura Luchies oraz współpracownicy. W ich badaniach wzięło udział 120 małżeństw ze średnio 11-letnim stażem. Przez dwa lata uczestników wielokrotnie pytano o zadowolenie z relacji z partnerem oraz o bieżące problemy, które przyczyniają się do kłótni i konfliktów. W pierwszym roku badania u uczestników spadło zadowolenie z relacji. Nie jest to zaskakujące, wiele badań pokazuje bowiem, że z upływem czasu obniża się satysfakcja ze związku. W drugim roku połowa par zaczęła korzystać z krótkich interwencji psychologicznych: co 4 miesiące (czyli 3 razy) każde z partnerów przez 7 minut pisało o najbardziej znaczącym problemie, przyjmując przy tym perspektywę osoby trzeciej, która obydwojgu życzy jak najlepiej.

Potem przez kolejne 4 miesiące uczestnicy mieli starać się podchodzić w podobny sposób do ewentualnych kłótni i nieporozumień. Okazało się, że pary, które wykonywały ćwiczenia polegające na zmianie perspektywy, czuły się szczęśliwsze w relacji z partnerem. Jak uważają badaczki, taka interwencja może zapobiec narastaniu niezadowolenia w wieloletnich związkach.

Szybko i skutecznie

Za „ojca” krótkich interwencji psychologicznych można uznać dr. Gregory’ego Waltona, psychologa ze Stanford University. Naukowiec stworzył bazę „wise interventions” (mądre interwencje), zawierającą informacje na temat setek technik, które mogą być pomocne w przypadku różnych problemów, np. uprzedzeń czy trudności w związku. Interwencje te opierają się na solidnych podstawach naukowych. Są szybkie i ukierunkowane na określony problem i – na co zwraca uwagę amerykański badacz – ich efekty są trwałe. Według dr. Waltona opracowanie takich interwencji nie byłoby możliwe bez badań prowadzonych przez ostatnie 60 lat w obszarze psychologii społecznej. Techniki te odwołują się bowiem do sposobu, w jaki postrzegamy i oceniamy siebie i otoczenie.

Dr Walton uważa, że krótkie interwencje psychologiczne są skutecznym środkiem terapeutycznym, który można stosować w przypadku różnych problemów osobistych i społecznych – np. gdy nauczycielka dostrzega, że uczniowie nie wykorzystują informacji zwrotnych albo gdy pracownik socjalny zauważa, że kobieta, która w przeszłości doświadczała przemocy, zachowuje się agresywnie wobec swojego nowo narodzonego dziec­ka, albo gdy wykładowca widzi, że zdolni studenci, którzy są nowi w społeczności lub należą do mniejszościowej grupy etnicznej, porzucają studia pomimo dobrych wyników w nauce.

Choć na pierwszy rzut oka wymienionych sytuacji nic nie łączy, w rzeczywistości – jak wyjaśnia dr Walton – mają wspólne źródła: ich bohaterowiemają negatywne myśli na swój temat i na temat okoliczności.

–Kiedy ludzie w określonych sytuacjach myślą o sobie źle, stają się dla siebie problemem – wyjaśnia dr Walton. Nauczyciele, psychologowie czy pracownicy socjalni powinni zdawać sobie sprawę z tego, jakie pytania stawiają sobie osoby, z którymi pracują: „Czy jestem dobrą matką?”, „Czy jestem częścią tej szkoły, uczelni?”.

Dr Tim Müller z Humboldt-Universität w Berlinie wykorzystuje interwencję polegającą na autoafirmacji, by pomóc uczestnikom badań przyjąć nową perspektywę. Razem z dr Mohini Lokhande z Rady Naukowej Niemieckich Fundacji na rzecz Integracji i Migracji (niem. Sachverständigenrat deutscher Stiftungen für Integration und Migration) przenieśli na grunt europejski ponad 300 interwencji opracowanych w USA (jest to ważne osiągnięcie, pojawiają się bowiem doniesienia o kolejnych nieudanych próbach replikacji badań psychologicznych; podjęte wcześniej próby w Holandii zakończyły się niepowiedzeniem).

Jak uwierzyć w siebie

Wiele badań potwierdza, że stereotypy wywierają negatywny wpływ na członków grupy społecznej, do której się one odnoszą. Jeśli osoba zinternalizowała negatywną opinię na swój temat lub przypuszcza, że jest obiektem takich ocen, wówczas zaczyna sobie gorzej radzić. Szczególnie widoczne jest to w sytuacjach związanych z edukacją – uczeń boi się, że wynik, który uzyska, tylko potwierdzi negatywną opinię na jego temat i w efekcie nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału, zwłaszcza w przedmiotach, co do których inni się spodziewają, że i tak sobie nie poradzi. Otoczenie może na przykład zakładać, że dzieci z rodzin imigrantów mają gorsze wyniki w nauce niż pozostali uczniowie albo że dziewczynki nie radzą sobie z matematyką tak dobrze jak chłopcy. – I tak dajemy początek negatywnej spirali. Stereotypy i związane z nimi oczekiwania sprawiają, że obniża się motywacja młodej osoby i pogarszają się jej wyniki – mówi dr Müller. Z czasem uczeń coraz słabiej identyfikuje się z treściami edukacyjnymi i szkołą jako taką, aż w końcu rezygnuje z dalszego kształcenia. 

Dr Lokhande i dr Müller postanowili pomóc uczennicom i uczniom podnieść poczucie własnej wartości. W tym celu przeprowadzili interwencję, która miała zwrócić uwagę młodych osób na ich własne talenty i zdolności. 820 siódmoklasistek i siódmoklasistów z berlińskich szkół – w tym także dzieci z rodzin imigrantów (m.in. pochodzenia tureckiego i arabskiego) – otrzymało listę zainteresowań i wartości (m.in. uprawianie sportu, rodzina, słuchanie lub tworzenie muzyki, rozśmieszanie innych itp.). Połowę badanych uczniów poproszono, by wybrali z listy dwa najważniejsze obszary i napisali na ich temat wypracowanie. Zadaniem pozostałych uczestników, stanowiących grupę kontrolną, było wskazanie wartości, które nie są dla nich istotne, oraz wyjaśnienie, dlaczego mogą one być ważne dla innych. Potem wszyscy uczniowie rozwiązywali test matematyczny. Okazało się, że badani turec­kiego pochodzenia, którzy wykonywali ćwiczenie autoafirmacyjne, uzyskali lepsze wyniki w teście niż uczniowie z tej samej grupy etnicznej z grupy kontrolnej.

Po kilku dniach wszyscy uczestnicy badania otrzymali informację zwrotną na temat wyników sprawdzianu. W listach przeczytali też, że dalsza praca i wysiłek mogą przynieść jeszcze lepsze rezultaty. Po 8 tygodniach ponownie rozwiązywali zadania z matematyki. Okazało się, że w grupie uczniów tureckiego pochodzenia utrzymał się obserwowany wcześniej efekt. Co więcej, lepsze wyniki uzyskali też uczniowie arabskiego pochodzenia, którzy wcześniej pisali esej afirmacyjny, choć w poprzednim teście w tej grupie etnicznej nie stwierdzono różnic.

Kto ma wpływ

Jak dotrzeć do wielu odbiorców za pomocą jednej interwencji? Kierując ją do osób, które ze względu na wykonywaną pracę mają wpływ na dużą grupę ludzi. 

Dr Jason Okonofua i jego współpracownicy przeprowadzili krótką interwencję skierowaną do 31 nauczycieli. Miała ona ich zachęcić, by zachowywali się wobec uczniów w sposób empatyczny, a nie karzący.

Nauczyciele byli przekonani, że celem badania jest zebranie opinii doświadczonej kadry na temat radzenia sobie z sytuacjami kryzysowymi w szkole. Innymi słowy, mieli poczucie, że znajdują się w pozycji ekspertów, a nie osób, które powinny zmienić zachowanie. 

Nauczyciele, wobec których zastosowano interwencję, czytali historie przedstawiające bolesne przeżycia nastolatków oraz reakcje nauczycieli pomagające młodym ludziom poradzić sobie w konstruktywny sposób z trudnościami. Następnie badani opisywali, w jaki sposób zaproponowane wskazówki mogliby sami zastosować w swojej pracy.

W efekcie interwencji liczba zawieszonych uczniów spadła o połowę w porównaniu z grupą kontrolną (w tej grupie nauczyciele zastanawiali się nad wykorzystaniem nowych technologii w nauczaniu).

 

Drobny gest

– Efekty interwencji wydają się utrzymywać w czasie. To dobra wiadomość, biorąc pod uwagę, jak są proste i jak niewiele wysiłku wymagają – mówi dr Heike Dietrich, psycholog z Universität Heidelberg. Rezultaty interwencji prowadzonych w USA utrzymywały się przez dwa lata, czego dowiodły badania z udziałem kilku tysięcy osób. Niemieccy naukowcy nie mieli możliwości tak długo monitorować osiągnięć szkolnych młodych uczestników. Dr Dietrich uważa jednak, że warto prowadzić takie działania, bo można je skierować do wielu osób, i to małym wysiłkiem. Czasem wystarczy drobny gest…

Jak pokazały badania pod kierunkiem holenderskiego psychologa dr. Eddiego Brummelmana, nawet jeden list może wszystko zmienić. W eksperymencie wzięli udział nastoletni uczniowie, którzy czuli się wykluczeni w środowisku szkolnym. Pierwszego dnia nowego roku szkolnego część z nich otrzymała list, w którym dyrektor szkoły zwracał się do nich po imieniu. Okazało się, że osoby z trudnościami adaptacyjnymi, które otrzymały taką spersonalizowaną korespondencję, w kolejnych tygodniach zgłaszały mniejsze poczucie osamotnienia i były postrzegane jako milsze i mniej agresywne. Efekt ten nie wystąpił u uczniów, którzy już się czuli w szkole dobrze, ani u tych, którzy otrzymali niespersonalizowany list. 

W takich interwencjach bardzo ważne jest to, by uczniowie nie zdawali sobie sprawy z ich faktycznego celu. W przeciwnym razie – jak ostrzega dr Müller – skutek może być odwrotny do zamierzonego. Znaczenie mają również otoczenie i okoliczności: wspierający nauczyciele, przyjazne sale lekcyjne, plan lekcji czy pomoce dydaktyczne. – Mądre interwencje nie mają magicznych mocy i nie zawsze spełnią nasze oczekiwania – podkreśla dr Gregory Walton. Kluczowe jest określenie ich kontekstu społecznego i dokładne przemyślenie, jak zostaną przeprowadzone.

Spersonalizowany list od dyrektora szkoły sprawił, że uczniowie czuli się mniej osamotnieni.

 

Jedno słowo

Tego, jak ważny może być nawet drobny szczegół, dowodzi badanie dr. Christo­phera Bryana i współpracowników. Celem interwencji było zmotywowanie amerykańskich obywateli do głosowania w wyborach prezydenckich w 2008 roku. Naukowcy przeprowadzili ankietę online wśród 133 mieszkańców Kalifornii. Pytania były sformułowane w taki sposób, by odwoływały się do zachowania (użycie czasownika), np: „Jak ważne jest dla Pani/Pana to, by głosować w obecnych wyborach?”, albo do tożsamości (użycie rzeczownika), np.: „Jak ważne jest dla Pani/Pana być wyborcą w obecnych wyborach?”. Później badacze sprawdzili, ilu badanych rzeczywiście oddało głos. Okazało się, że do urn poszło 82 procent badanych z pierwszej grupy i aż 96 procent z drugiej. Naukowcy przeprowadzili podobny eksperyment podczas wyborów gubernatorskich w stanie New Jersey i uzyskali zbliżone wyniki. Według badaczy rzeczownik „wyborca” miał dla uczestników większe znaczenie niż czasownik „głosować” – wywołał w nich potrzebę wcielenia takiego aspektu w koncepcję siebie. Interwencja dobrze zatem spełniła swoją rolę i zmotywowała ankietowanych do udziału w wyborach. 

Inne wyniki uzyskał jednak zespół prof. Alana Gerbera z Yale University. Naukowcy przeprowadzili podobną interwencję przed prawyborami do Kongresu w 2014 roku. Objęła 4400 osób z trzech stanów. W żadnym z nich nie uzyskano jednak oczekiwanych rezultatów. Może to wynikać z tego, że procedura badawcza nieco różniła się od oryginalnej – z uczestnikami kontaktowano się telefonicznie (poprzednią ankietę badani wypełniali online). Znaczenie mógł też mieć inny rodzaj i ranga wyborów.

Kiedy pomoc zawodzi

Jeśli interwencja nie zostanie odpowiednio przemyślana, może przynieść efekt przeciwny do oczekiwanego.

Dr Arielle Silverman i współpracownicy przeprowadzili interwencję, która miała pomóc badanym lepiej zrozumieć osoby niewidome. W tym celu uczestnicy wykonywali różne codzienne czynności z zasłoniętymi oczami. Jednak zamiast ograniczyć stereotypowe myślenie na temat niewidomych, w badanych wzmocniło się przekonanie (w porównaniu z grupą kontrolną), że są to osoby mniej samodzielne i w mniejszym stopniu zdolne do pracy.

Dr Gregory Walton przypuszcza, że eksperyment podkreślił wrażenia związane z utratą wzroku, zamiast zwrócić uwagęna kompetencje osób niewidomych oraz to, w jaki sposób przystosowują się one do codzienności – co przyczyniło się do niepowodzenia interwencji.

 

Większa motywacja, lepsze wyniki

To, że efekty interwencji nie zawsze przenoszą się na inne sytuacje, wzbudza wiele dyskusji. Według przeciwników podejścia nie warto zatem poświęcać takim metodom uwagi, bo przecież w życiu wciąż zmieniają się okoliczności. A skoro badaczom nie udaje się powtórzyć wyników, to jak mają tego dokonać mniej doświadczeni nauczyciele, psychologowie czy pracownicy socjalni w ramach codziennej pracy zawodowej? Inni podkreślają, że dlatego bardzo ważne jest dookreślenie, jakie warunki są kluczowe, by interwencja była skuteczna.

Dr Heike Dietrich uważa, że krótkie interwencje są przydatną formą wsparcia. Dzięki nim można pomóc wielu osobom jednocześnie, uzyskując pozytywne efekty. Podobnego zdania jest dr Hanna Gaspard z Universität Tübingen. Razem ze współpracownikami przeprowadziła badanie dotyczące interwencji, która miała zmotywować młode osoby do nauki matematyki. Wzięło w nim udział około 1900 uczniów dziewiątych klas gimnazjów w Badenii-Wirtembergii. Najpierw zapytano ich o stosunek do matematyki. Potem usłyszeli, dlaczego warto się jej uczyć i jakie może ona mieć zastosowanie w życiu codziennym oraz
w pracy. Następnie część badanych pisała tekst na temat znaczenia matematyki, a część oceniała wypowiedzi młodych ludzi na temat tego przedmiotu. Po 6 tygodniach, a potem po 5 miesiącach ponownie zmierzono stosunek uczniów do matematyki. 

– Interwencja trwała zaledwie 90 minut, za to efekty utrzymały się przez kilka miesięcy. Przez ten czas uczennice i uczniowie prezentowali większą motywację do nauki i mieli lepsze wyniki – mówi dr Gaspard.

Korzyści odniosły przede wszystkim dziewczęta, a także uczniowie z rodzin, w których nie przykłada się dużej wagi do tego przedmiotu. Takich efektów oczekiwali eksperymentatorzy. – Często jest tak, że szczególne korzyści odnoszą ci, którzy już są w dobrej sytuacji. Nasze interwencje mogą pomóc zniwelować dysproporcje w motywacji między uczniami pochodzącymi z rodzin różniących się pod względem wspierania edukacji dzieci – wyjaśnia prof. Ulrich Trautwein, jeden z badaczy zaangażowanych w interwencję. Obecnie prowadzone są badania replikacyjne. 

Online dla każdego

Dr Walton jest bardzo zadowolony, że badania nad krótkimi interwencjami są prowadzone również poza Stanami Zjednoczonymi. Wiele pytań wciąż jednak pozostaje bez odpowiedzi, na przykład jakie procesy psychologiczne leżą u podłoża zmiany i na ile są one uświadomione. Badacz dąży też do tego, by określone interwencje psychologiczne mogły zostać udostępnione szerokiej grupie odbiorców, np. w sieci czy w postaci aplikacji na smartfony.

Interwencjom online przyglądał się zespół psychologów pod kierunkiem dr. Davida Yeagena z University of Texas. W ramach National Study of Learning Mindsets przebadano ponad 12 tysięcy uczniów dziewiątych klas z 65 amerykańskich szkół średnich. Naukowcy przekonali się, że zdolności intelektualne można rozwijać, a dwie 25-minutowe sesje internetowe ukierunkowane na zmianę nastawienia do nauki i rozwoju mogą poprawić zarówno motywację, jak i oceny uczniów, zwłaszcza tych, którzy dotychczas mieli słabe wyniki. 

Zachęcone takimi doniesieniami dr Erica Slotter i dr Laura Luchies postanowiły wykorzystać wyniki swoich badań i opracować aplikację, która pomoże parom poprawić jakość ich związku. Jak jednak podkreśla dr Luchies, korzystanie z takiej interwencji ma sens tylko wtedy, gdy partnerzy rzeczywiście chcą naprawić relację. 

Przypisy